W zeszłym tygodniu chyba poszła przez Kraków jakaś wirusowa akcja – zapewne ustawiona przez jakiegoś śmieszka. “Znajoma znajomej mówiła, że pomogła nieznajomemu Arabowi a ten w podzięce ostrzegł ją żeby nie chodziła do galerii do końca tygodnia”. Taka sama miejska legenda jak historyjka o identycznym ostrzeżeniu przed zamachami w londyńskim metrze. Ciężko mi oszacować rozmiary zgrywy, ale skoro nawet do mnie w Katowicach dotarła to mogła być niemała.
Naturalnie ściema po całości – przecież wszyscy wiedzą, że zamachy będą dopiero w lipcu podczas Światowych Dni Młodzieży – i to akurat niestety nie jest już żart. O planach wysadzenia w powietrze tego i owego informują wszyscy – od naszych wojskowych, przez Europol i NATO, po CIA i ambasadę amerykańską to raczej nie ma co olewać sprawy.
Rzecz jasna rząd uspokaja, że wszystko jest pod kontrolą (bo i co innego ma mówić?) ale ani nie wierzę, że w ogóle interesują się tematem, zajęci partyjnymi przepychankami, ani tym bardziej, że taką imprezę w ogóle da się kontrolować. Choćby się nasze służby obsrały to nie ma siły, żeby zabezpieczyć taki tłum ludzi – zwłaszcza, że nawet nie potrzeba materiałów wybuchowych, żeby sobie ludzie krzywdę zrobili. Wystarczy petarda i hasło “bomba!” (albo jeden koleś strzelając choćby ślepakami) a rozbiegający się w panice tłum sam zacznie się tratować – tak jak ci Francuzi, którzy to chcieli pokazać jacy to nie są odważni.
Za dużo ludzi się zbierze w jednym miejscu, żeby dało się zapobiec poczynieniu przez jakiegoś opalonego chłopaka islamskiego wyznania wiary Allahu Akbar Kabum. Bądź wzbogaceniu kulturowym w iście paryskim stylu. Pomijam już nawet ewentualność zrobienia kuku za pomocą brudnej bomby, a takowa nie jest zerowa… tym bardziej, że tak duży spęd religii utożsamianej przez islamistów z podstawą zachodniej cywilizacji jest zbyt łakomym kęskiem, aby przejść obok niego obojętnie.
Najśmieszniejsze w całej sprawie, że po hipotetycznej zadymie na ulice wylegną krótko obcięci panowie o wyrazistych poglądach i zaczną spuszczać manto absolutnie każdemu o niewystarczająco jasnej karnacji – od Włochów i Dalamtyńczyków, przez kebabogennych Turków, po bogu ducha winnych Hindusów i Latynosów. Przy okazji oberwie się też pewnie wszystkim, którzy śmieli nie urodzić się w Polsce bądź nie do końca zgadzają się z metodami pracy antyislamskich patroli…
Słowem – wciory dostaną absolutnie wszyscy – tylko nie ci, którzy powinni – bo oni albo będę już wylegiwać dupy w ciepłym miejscu, otoczeniu swoimi wiecznymi dziewicami (znaczy w kotle ze smołą, otoczeni kumplami), bądź znajdą się gdzieś daleko poza zasięgiem umięśnionej ręki niosącej sprawiedliwość i wpierdol. Rzecz jasna taki obrót rzeczy będzie wodą na młyn wszelkiej maści kiciputkom, bojącym się polskich nazioli tak samo jak terrorystów nie mających nic wspólnego z islamem.
Obym się, cholera, mylił.