Na szczęście nie wszyscy nimi pozostaliśmy. Byłoby nudno.
Dawno już nic nie wrzucałem na bloga. W sumie nawet nie powinienem. Trochę więcej czasu zacząłem spędzać przy bardziej ambitnych rzeczach. Zasadniczo teraz też powinienem zająć się czymś konstruktywnym – więc jednak coś tu napiszę. Taki system odciągania własnej uwagi: większość ludzi sprząta, zamiast zająć się czymś produktywnym. Ja bloguję, kiedy nie chce mi się nawet sprzątać. Ale do tematu.
Jak tak przeglądam swoje wypociny to chyba nie pisałem nic o stosunkach damsko-męskich. Łapiecie, stosunkach. Dobra, nieważne. Niemniej aż się dziwię, że dopiero teraz się za to złapałem, ostatecznie to najbardziej chodliwy temat, jaki kiedykolwiek poruszono… i nad którym ludzkość pastwić się nie przestanie, póki ludzkością pozostanie.
Wiedzieliście, że z biologicznego punktu widzenia faceci są po prostu uproszczoną wersją kobiet? Wszystkie zarodki zaczynają jako “kobiety”, potem dopiero połowie płodów zaczyna uderzać do miniłba testosteron. Skomplikowaną budowę (w szczególności układ rozrodczy) zastępują zwały mięśni, empatyczny mózg ze sporą ilością neuronów lustrzanych upraszcza się do bardziej łopatologicznego systemu sterowania. Mózg faceta w zasadzie działa binarnie – dana zmienna może przyjąć wartość zero albo jeden. Facet jest albo zadowolony, albo nie. Dana baba mu się podoba albo nie. Facet czegoś chce albo nie chce. Albo ma ochotę na seksu albo nie. Jest głodny albo nie jest. No dobra, tu jest przekłamanie – mężczyzna jest albo napalony, albo głodny.
Był jeden facet, który genialnie tłumaczył różnice w funkcjonowaniu umysłów obu płci, wszystkim polecam. W dużym skrócie chłopaki widzą świat jako zestaw osobnych pojęć, z których każde funkcjonuje w osobnym wymiarze. Tu jest samochód, tam jest praca, tam wczorajsza impreza, jeszcze gdzie indziej niedomykające się drzwi lodówki. Autor opisał mózg jako zestaw osobnych pudełeczek, każdy mieszczący inną rzecz. Poza jednym pudełkiem, w którym nie ma nic (i które jest ulubionym pudełkiem każdego faceta).
Dla odmiany mózg kobiety to jedno wielkie kłębowisko kabli, gdzie wszystko łączy się ze wszystkim. Dziewczyna nie widzi czerni bądź bieli a jedynie odcienie szarości, w której miesza się absolutnie wszystko, z czym miała do czynienia. W zasadzie to jestem głodna, ale pizza jest zbyt tucząca i w sumie to może pójdzie w cycki, ale ten nowy stanik z absolutnie genialną koronką jest już teraz trochę za ciasny i nie wiem, czy znajdę drugi taki, więc może nie spodoba się facetowi, który mnie olewa (mnie?!) …zresztą co za bo to baran, tak samo jak współlokator, który nie myje po sobie naczyń; kurde, przecież ręczniki się kończą i trzeba iść do sklepu, przy okazji trzeba kupić preparat na mole, które przecież zaraz zeżrą kurtkę a zima ma być wyjątkowo mroźna, zupełnie jak lody truskawkowe z tamtej kawiarni, chociaż samych truskawek nie cierpię, nawet pomimo, że są takie pysznie czerwone jak tamten autobus… zaraz, cholera, to mój!
Na moje – większość problemów w komunikacji wynika z faktu, że kobiety nie są w stanie ogarnąć, że dla faceta coś może być banalnie proste. On na pewno ma coś głębszego na myśli, coś kombinuje tam pod sufitem, coś pewnie jeszcze chciał powiedzieć mówiąc, żebym zabrała mu te kwiatki sprzed nosa, bo mu widok zasłaniają. Taka ilość metafor w jednym zdaniu(!), podstępny sukinsyn, czego on może chcieć?
Skutek tego taki, że faceci są bardziej odporni na stres (niewypał tu nie wadzi tam), szybciej podejmują decyzje i są bardziej zdystansowani. Z drugiej strony nie są dobrzy w prowadzeniu gierek. O ile w ogóle ogarną, że jakaś gra się już toczy. Jak to kiedyś znajoma skomentowała męża swojej przyjaciółki: “facet jest już tak wytresowany, że nawet o tym nie wie.”
Koniec końców kobiety w sytuacji konfliktowej wolą trzymać jako taki kompromis (prowadząc cichą wojnę podjazdową), natomiast faceci, przywykli szarżować na wroga z podniesioną przyłbicą, idą na kompromis dopiero widząc, że ciężko będzie orzec która mokra plama zwyciężyła starcie.
Nawiązując jeszcze do skeczu – autor sporo mówi o czymś, co nazywa nothing box. Pudełko, w którym nic nie ma. Ulubione miejsce faceta. Ile widzieliście w życiu wędkujących kobiet? A dlaczego tak mało? (jeżeli w ogóle) Ano dlatego, że tylko facet potrafi bezwiednie popaść w stan medytacji i nie myśleć absolutnie o niczym – gapiąc się np. na kij. Albo ścianę. Dla kobiet, które nawet podczas seksu zastanawiają się, czy pingwiny mają kolana (bądź skupiają się żeby się nie spierdzieć) taki stan jest nie do pomyślenia.
Facet mógłbym przeżyć całe życie popijając piwo, gapiąc się na cycki i dłubiąc przy czymś mniej lub bardziej bezmyślnie. Natomiast kobieta zawsze o czymś rozkminia – a jak nie ma żadnych problemów to sama je sobie tworzy. Ot, coby się nie nudzić. Nigdy.
Chyba wypadałoby jakoś podsumować tekst. Może tak: dziewczyny – kiedy facet mówi tak, to znaczy tak. Nie znaczy nie. I nie ma nic ponadto. Serio. Zrób mu kanapkę i dobrze a osiągnie nirwanę. Tak, to takie proste.
Chłopaki – nie wierzcie nikomu, kto krwawi przez tydzień i nie umiera. One nawet sobie nie ufają.